04.05.2024 06:58:35
Nawigacja
O Stowarzyszeniu
Statut Stowarzyszenia
Zarząd i Członkowie
Deklaracja
Odznaka Absolwenta

Absolwenci Szkół od A do F
Absolwenci Szkół od G do L
Absolwenci Szkól od Ł do R
Absolwenci Szkół od S do W
Absolwenci Szkół od Z do Ż

Najpopularniejsze tematy
Najnowsze fotki w galerii
Ostatnie komentarze
Ostatnio na forum

Wyszukaj
Regulamin strony
Kadra Pedagogiczna
Internat
Statki Szkolne - załogi
Fundusze Pamięci
Izba Pamięci
Składki członkowskie 2016
Składki członkowskie 2017
Składki członkowskie 2019
Ostatnie artykuły
Technikum Żeglugi Śr...
Bractwo Mokrego Pokł...
Spotkanie 18.11.2017
Zjazd
KNAGA - inne określe...
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

30/05/2022 15:24
Stasiu, przed każdym ze zjazdów tak było - przed każdym...Ani Twoja, ani Warszego rocznika to wina, bo z a w s z e byliście najliczniejsi(!) Pozdrawiam :-)

30/05/2022 14:24
Myślę ze liczba chętnych do uczestnictwa w Zjeździe jest tak mała gdyż część kolegów przyjęła metodę wyczekiwania będzie " dłuższa Lista" to ja tez się zapisze a to związuje ręce organizator

30/05/2022 13:40
Zjazd 75 leci powstania szkoły to nie tylko ważna uroczystość ale okazja do spotkania kolegów w murach Naszej szkoły gdzie spędziliśmy piękne młodzieńcze lata. Pozdrawiam kolegów i myślę ze będzie nas

29/05/2022 13:25
...dociekać i dopytywać, a 75 Lecie, to wyjątkowa rocznica. Niektórzy pokonają setki kilometrów, by w nim uczestniczyć. Pozdrawiam :-)

29/05/2022 13:23
Administratorów/or
ganizatorów proszę o odniesienie do mojego komentarza - pod postem o najbliższym Zjeździe /do którego pozostało kilkanaście dni/. Sami uczestnicy nie mają, jak widać smiałości, by do

Zobacz zdjęcie
Galeria zdjęć > Historia szkoły > Korytarz << >>
s5.jpg
Zegar na korytarzu

Data: 29/11/2007 23:08
Dodane przez: Topor
Wymiary: 333 x 550 pikseli
Rozmiar pliku: 26.71Kb
Komentarz: 1
Ocena: Brak
Liczba obejrzeń: 1579
Komentarze
#1 | Geminimen dnia 17.12.2007
Rozpoznaję ten korytarz. Stąd wchodziło się do pracowni na zajęcia z elektrotechniki. Moja grupa miała je z dziwakiem ze Wschodu - Mikołajem Kasperowiczem alias Kauczukiem - starym kawalerem!
Drugiej grupie trafiło się, jak ślepej kurze ziarno. Uczyła ich miła i śliczna profesorka - Mirosława Rynowiecka - późniejszy pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej.
O Kauczuku dowiedzieliśmy się - od starszych roczników - rzeczy nieprawdopodobnych, zanim jeszcze przekroczyliśmy próg pracowni fizyki i elektrotechniki, w której niepodzielnie ten satyr rządził! Miał wygląd nobliwego, dobrotliwego, łysego staruszka - aczkolwiek czerstwego i mocnej postury. Nic bardziej mylnego! Podczas pierwszej lekcji z Kauczukiem, kilku z nas miało skopane kostki. Nosił buty mundurowe z cholewką. Podczas zajęć, na mundur przywdziewał fartuch roboczy. Kiedy opuszczał swoją pracownię, oficerskiej czapki nie zdejmował z głowy. Czynił to niezwykle rzadko. Z czapką tą, wiąże się szereg legend. Była szczególnie zagrożona wówczas, kiedy profesor udawał się na zaplecze sali wykładowej. Podczas prowadzenia lekcji - czapka spoczywała na katedrze! Podejrzewam, że miał wiele kompleksów. Jednym z nich była łysa glaca! Posługiwał się stosunkowo ubogim językiem. Straszliwie zaciągałr30;Pochodził z Kresów. Lekcje prowadził szablonowo. Niczego nas nie nauczył. Wymagał pamięciowej znajomości, bezużytecznych formułek, które często sam tworzył. Obok uczącego historii Cyra, będącego niekoronowanym królem szkoły - Kauczuk był drugim w hierarchii oryginałem TŻŚ. Trzecim był Słoń - wykładający rysunek techniczny.
Jaja z Kauczukiem, zaczęły się tak naprawdę już na korytarzu przed wejściem do klasy. Staliśmy w dwuszeregu, kiedy otworzył swój sezam - to znaczy pracownię. Wyszedł przed front klasy i lustrując stojących w dwuszeregu uczniów, zadysponował:
- Pljutonowy do mnie!
Buhaj wystąpił z szeregu.
- Jaka to kljasa?
- Ic - zameldował głośno Buhaj.
- Pljutonowyr30; prowadź, prędziutko, raz dwa, pliuton do kljasy - polecił Kauczuk.
Wygląd profesora, jego głos, akcent, zaciąganie oraz mimika twarzy spowodowały, że chłopaki zapomnieli o przestrogach odnośnie fizyka i zaczęli chichotać. Tego łysielec nie trawił! Podszedł do pierwszego z brzegu ucznia i na dzień dobry poczęstował go kopniakiem w kostkę. Zrobił to z premedytacją. Celował buciorem w to, czułe miejsce! Na tym sprawa jednak się nie zakończyła. Co prawda, po wejściu do pracowni, po złożeniu przez Buhaja Kauczukowi meldunku - klasa mogła usiąść, ale łysa czacha zaczęła nas przepytywać:
- Ktjo tam sję smiał? r11; spytał groźnie Kauczuk.
Zaległa cisza, w której byłoby można usłyszeć lot muchy, gdyby przelatywała.
- Ten swiniak, co sję smiał niech wstanie i przeprosji - zadysponował Kauczuk.
Ponieważ nikt się nie zgłaszał, Kauczuk rozeźlony zażądał:
- Pljutonowy, ty powiedz - ktio sję smiał?
Buhaj wstał i bezradnie trzepocząc rękoma niczym wiatrakami, powiedział:
- Panie profesorze bardzo przepraszamy, to się więcej nie powtórzy.
Fizyk patrząc na Buhaja i klasę orzekł:
- Nor30;pljutonowyr30;sjadaj!
Lekcja potoczyła się ustalonym trybem. Kauczuk poinformował, jakie działy elektrotechniki będziemy przerabiali w pierwszej klasie, jakie ma wymagania i jak mamy prowadzić swoje kajety. Tak właśnie nazwał zeszyty. Zażyczył sobie, aby każdy spośród nas - miał stukartkowy zeszyt w kratkę, cyrkiel, ekierkę, linijkę, gumkę i oznajmił, że wymienione przedmioty mają w trakcie słuchania wykładu leżeć na ławce, po lewej stronie blatu od góry. Belfer ten miał wyraźne zamiłowanie do szablonowego prowadzenia lekcji a także przedmiotowego traktowania wychowanków.
W pewnym momencie w klasie powstał hałas spowodowany rozmowami. Stary cap tego nie znosił! Jego reakcja była natychmiastowa. Spojrzał groźnie na klasę i wycedził:
- Co to za swinia tam gada? Niech wstanie i przeprosji!
Każdy z nas starał się zachować powagę, ale przychodziło to nam z trudem. Spoglądaliśmy na siebie porozumiewawczo, ale nikt nie wiedział jak się zachować. Tymczasem Kauczuk w sposób groteskowy, niczym clown odstawiał rcyrkr1;! Zagniewany, wzburzony wymyślał nam od najgorszych. Perorując stwierdził:
- Ta swinia, ten cham niech natychmiast wstanie i przeprosji!
W końcu, ktoś wstał i powiedział:
- Przepraszam.
Kauczuk na to:
- Idź napij sję wody ty swiniaku! I sjadaj!
Po czymr30;jakby nigdy nic, lekcja potoczyła się ponownie dalej. To była pierwsza lekcja kauczukologii!
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?