Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.
|
|
50-lecie wodowania statku szkolnego Westerplatte |
50-lecie wodowania statku szkolnego „Westerplatte II”.

Szkolny zestaw pchany “Westerplatte II”,
składający się z pchacza typu “Bizon” z kontenerem dydaktyczno-hotelowym zaprojektowanym we wrocławskim „Navicentrum” mieszczącym salę wykładową, stołówkę, nowoczesną kuchnię, pomieszczenia nawigacyjne z radarem, agregat prądotwórczy, hydrofor, sanitariaty, wodowany 15-go czerwca 1975 r. w Stoczni Rzecznej we Wrocławiu z przeznaczeniem dla szkolenia 40 uczniów. Łączna dł. 92,0 m, szer. 9,0 m, moc silników 400 KM. Pływał pod dowództwem. kpt. Józefa Bąka (1975-1982) i Stanisława Partyki (od 1982). Technicznym opiekunem statku z ramienia Zjednoczenia i biura konstrukcyjnego był przez wiele lat Pan inż. Czesław Śladkowski.
W latach 1977- 79 byłem bosmanem i sternikiem na tym statku szkolnym.
Artykuł ten powstał na podstawie niemieckich materiałów prasowych jakie
udało mi się zdobyć po wielu latach od upadku „Muru Berlińskiego”, czyli będzie to sentymentale wspomnienie statku, który kończy właśnie 50 lat swojej 30 letniej służby w polskim systemie szkolnictwa zawodowego.
Dlaczego 30, a nie 50 lat? Ponieważ ostatnie praktyki zawodowe na tym zestawie pchanym odbyły się w 2005 roku kiedy zakończyła działalność szkoła przy Brücknera 10.
Z infomacji jakie posiadam kontener dydaktyczno-hotelowy jest jeszcze w remoncie i nie nadaje się do eksploatacji, a zajęcia praktyczne w nowym TŻŚ odbywają się jedynie na pchaczu typu „BIZON”.
Może kiedyś na pokładzie szkolnego zestawu pchanego „Westerplatte II” znów odbędą się praktyki zawodowe jak to było za czasów jego świetności kiedy wzbudzał zachwyt w żeglugowej Europie?
Czas więc na wspomnienia....
W maju 1977 roku udaliśmy się w pierwszy międzynarodowy rejs do Schönebeck'u nad Łabą w Niemczech (NRD – DDR). Na „Westerplatte II” zamustrowało 20 praktykantów TŻŚ z klasy Pana inż. Mariana Szwarca, który również był uczestnikiem tego rejsu. 30-go kwietnia 1977 roku przybyła do Wrocławia 12-osobowa delegacja niemieckiej szkoły żeglugi. W jej skład wchodziło 10 praktykantów i dwóch opiekunów w marynarskich mundurach.
Cytuję tłumaczenie na j.polski z gazety "Neues Deutschland"
z 25 maja 1977 r.
Na jej pierwszej stronie był artykuł pt.:
Zostaliśmy Przyjaciółmi - nie tylko na czas tego rejsu –
cytuję go w wolnym tłumaczeniu na j. polski :
Od 3 maja praktykanci ŻnO i VEB BR razem z nauczycielami Techniku Żeglugi Śródlądowej z Wrocławia i Szkoły żeglugi "Karl Meseberg" z Schönebeck znajdowali się na szkolnym zestawie pchanym "Westerplatte II" w rejsie z Wrocławia do Frankfurtu nad Odrą, gdzie miało odbyć się spotkanie przyjaźni młodzieży z NRD i PRL. Przedstawiamy relację uczniów szkoły "Karl Maseberg" Rene Löffler i Stefana Kratzert.

Przyjacielskie powitanie
Po długi przygotowaniach 29 kwietnia 1977 r. doszło do przyjacielskiego spotkania z naszymi polskimi gospodarzami. Wyruszyliśmy 10-cio osobową grupą w towarzystwie naszych dwóch nauczycieli przez Lipsk, Görlitz do Wrocławia. Na Dworcu Głównym tego pięknego miasta powitali nas serdecznie nauczyciele i uczniowie z TŻŚ. Pojechaliśmy autobusem przez centrum miasta do ich szkolnego internatu. Miasto przygotowywało się właśnie do święta 1-szo majowego. Było pięknie udekorowane i zrobiło to na nas wielkie wrażenie. Tak dotarliśmy w doskonałym nastroju do szkoły żeglugi. Przywitał nas tam tłum uczniów w marynarskich mundurach. W pomieszczeniu klubowym uroczyście przywitał nas dyrektor szkoły Pan Tadeusz Cieśla. On i nasz kierownik delegacji Pan Schornik nazwali to przyjacielskie spotkanie i wspólny rejs statkiem szkolnym jako przykład rosnących braterskich stosunków między naszymi narodami. Dla obu miast, gdzie znajdują sie ośrodki szkolenia zawodowego dla żeglugi otwierają się możliwości głębokiej współpracy korzystnej dla obu stron.
Po wymianie upominków znaleźliśmy czas na bliższe poznanie się. Przy muzyce i tańcach próbowaliśmy rozmawiać, ale było to dość skomplikowane. W języku rosyjskim znaleźliśmy kilka wspólnie znanych słów a resztę nadrabialiśmy mimiką i gestami używający ich jako tłumacza. Wieczorem stwierdziliśmy, że spotkaliśmy we wrocławskiej szkole wspaniałych przyjaciół.
Rene Löffler- praktykant
1 Maja we Wrocławiu
Jak ma się możliwość spoglądania za płot sąsiada spostrzega się u niego wiele interesujących rzeczy widzianych w innym świetle. Takie właśnie wrażenie odniosłem obserwując przygotowania do manifestacji pierwszo-majowej we Wrocławiu. U nas bierzemy udział w takiej demonstracji bo jest to tradycja. Jednak we Wrocławiu jest to troszkę inna tradycja. Już z samego rana uformowaliśmy duży pochód marszowy zbierają się przed internatem razem z nauczycielami i pracownikami z całego technikum. Było dużo transparentów i kolorowych flag niesionych przez uczniów. Nie był to jednak "marsz bojowy", tylko wesoły przemarsz roześmianych chłopaków. Wielu kolegów miało ze sobą instrumenty muzyczne i grało wesołe melodie, śpiewano też piosenki nie przypominające jednak jakiś patriotycznych wydarzeń. Wyglądało to raczej jak jakiś piknik, a nie tak jak u nas - poważną imprezę. Miasto było pięknie przystrojone. Tysiące ludzi stało na trasie pochodu. Mieli w dłoniach flagi, proporce i kwiaty: tak kolorowe jak całe miasto i tak wspaniała była atmosfera i uroczysty nastrój. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym, że po tej wesołej demonstracji wracaliśmy spleceni ramionami z naszymi polskimi przyjaciółmi maszerując na piechotę przez całe miasto do naszego internatu. Cieszyliśmy się wspólnie z tak pogodnego i pięknego majowego święta. W naszym kraju mówi się wiele o braterskiej przyjaźni między narodami. Tutaj we Wrocławiu przekonaliśmy się, że tak jest naprawdę. Naprawdę był to obfitujący we wrażenia wyjazd do naszych wschodnich sąsiadów.
Stefan Kratzer - praktykant
Sam rejs opisałem w artykule pt.:
30- lecie "Rejsu Przyjaźni" Wrocław - EHS - Schönebeck - Frankfurt nad Odrą – Wrocław.
https://www.zegluga-rzeczna.pl/articles/105/rejs-przyjazni
Będąc w szkole żeglugi "Karl Meseberg" z Schönebeck nad Łabą poznałem osobiście dyrektora tej placówki Pana Neumanna oraz jego zastępcę Pana Williego Krone, który przyjeżdżał później na spotkania do naszej szkoły na Bücknera 10 we Wrocławia. Podał mi wówczas swój prywatny adres domowy i zaprosił do odwiedzin w Magdeburgu, gdzie mieszkał. Taka okazja nadarzyła się rok później kiedy płynęliśmy „Westerplatte II” do Děčína nad Łabą w Czechosłowacji i z kapitanem Józefem Bąkiem odwiedziliśmy pana Krone w jego domu.
Po kilku latach kiedy sam już byłem kapitanem będąc w rejsie do RFN na przejściu granicznym w Buchhorst celnicy wschodnioniemieccy znaleźli w mojej kajucie zachodnioniemiecką gazetę „Der Spiegel”, w której był artykuł o próbie ucieczki do RFN na pontonie przez Bałtyk jednego z uczniów szkoły żeglugi w Schönebeck.
Oczywiście była afera i skonfiskowano mi tą gazetę. Kiedy podpisywałem protokuł konfiskaty fukncjonariusz graniczny zapytał mnie czy wiozłem tą gazetę dla Pana Willego Krone? Zaprzeczyłem i tak się to skończyło bez żadnej kary dla mnie.
W 1987 roku wyjechałem na stałe do RFN i po upadku „Muru Berlińskiego” pracowałem z kilkoma „uciekinierami” z NRD w hanowerskiej firmie armatorskiej NVG.
Jednym z nich był nauczyciel szkoły żeglugi z Schönebeck Sylvio S., z którym pływałem razem na MS „Niedersachsen-9”. Opowiedziałem mu oczywiście o tym rejsie. Sylwio znał Pana Krone, który został później dyrektorem szkoły w Schönebeck'u. Po sporej dawce alkoholu wypitej w czasie jakieś rozrywkowej imprezy Sylvio powiedział mi, że w tym „rejsie przyjaźni” w niemieckiej delegacji był agent wschodnioniemieckich służb specjalnych STASI. Wówczas przyjąłem to jako coś normalnego bo większość obywateli NRD było ...agentami. Po jakimś czasie Sylvio opowiedział mi o spotkaniu i przekazanych pozdrowieniach ode mnie dla pana Willego emerytowanego już wówczas dyrektora Krone, który był wielokrotnie przesłuchiwany przez STASI (w czasach NRD) i pytany o kontakty ze mną.
Wrócę teraz ponownie do roku 1977 i przypomnę, że
nasz „Rejs Przyjaźni” kończył się we Franfurcie nad Odrą, gdzie w dniach od 28 do 30 maja doszło do „Spotkania Przyjaźni Młodzieży NRD i Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” monitorowanego przez służby specjalne. W pochodzie jaki odbył się na głównej ulicy Frankfurtu, gdzie na trybunie honorowej byli Edward Gierek i Erich Honecker (partyjni przywódcy PRL i NRD) brała udział delegacja „Westerplatte II” na czele z dyrektorem Tadeuszem Cieślą oraz panami inż. Marianem Szwarcem i „awaryjnym” kapitanem Ryszardem Florynem. Stronę niemiecką reprezentowali panowie dyrektorzy Neumann i Krone. Oczywiście główną rolę „zagrali” praktykanci w marynarskich mundurkach.
Wykluczeni z „marszu” byli: Gienio Ł. i ja, a powodem była nasza wcześniejsza eskapada alkoholowa do restauracji hotelu „Stadt Frankfurt”, po której w drodze powrotnej na statek spotkaliśmy Pana dyrektora Tadeusza Cieślę, który właśnie przyjechał do Frankfurtu i zostaliśmy...”zawieszeni w wykonywaniu czynności służbowych” do czasu wytrzeźwienia. Pan dyrektor za karę powierzył nam abstynenckie zadanie „opiekowania” się delegacją NRD i pozostałymi uczestnikami pochodu, po powrocie na statek, gdzie przewidziany był bankiet pożegnalny. Oczywiście dostaliśmy kategoryczny zakaz spożywania alkoholu. Dodam tylko, że impreza była huczna i trwała do „białego rana”, a jej zakończeniem było złożenia autografów wszystkich uczestników rejsu przyjaźni na białych koszulach Panów Naumanna i Szwarca.
Szukając w prasie niemieckiej jakieś wzmianki o tamtym historycznym rejsie „Westerplatte II” kilka dni temu trafiłem na interesujący artykuł z 2020 roku na temat uroczystości z 1977 roku, pt.:
„Co dokumenty Stasi mówią o spotkaniu przyjaciół we Frankfurcie”.
Cytuję tłumaczenie na j. polski:
„Dokumenty Stasi donoszą o spotkaniu przyjaciół we Frankfurcie NRD, która coraz bardziej dystansowała się od Polski w latach 70. – „Spotkanie Przyjaźni” nie może ukryć tego faktu. Edward Gierek, przywódca Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (do czasu odwołania w 1980 r.), przemawia z galerii festiwalowej przy głównej drodze. Obok niego po lewej stronie stoją Egon Krenz i Erich Honecker. Podczas dużej demonstracji wzdłuż Karl-Marx-Straße we Frankfurcie nad Odrą silne „braterstwo” między NRD, Związkiem Radzieckim i Polską Rzecząpospolitą Ludową zostało zamanifestowane na spotkaniu przyjaciół w 1977 r. ( akta Stasi z 1980 r. ) czterech nieoficjalnych pracowników pracowało w kościele katolickim we Frankfurcie, a aż jedenastu w kościele protestanckim. Po powstaniu ludowym aresztowano wielu robotników. Powstały grupy opozycyjne. Arcybiskup krakowski Karol Wojtyła został papieżem w 1978 r. Zwiększyło to wpływy Kościoła katolickiego. Czterdzieści lat temu, latem 1980 r., w Polsce narodził się ruch. Od 31 sierpnia 1980 r. nazywał się Solidarnością i jako związek zawodowy był niezależny od ideologii partii komunistycznej. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się to w kraju socjalistycznym. Przywódcy SED od lat patrzyli na swojego sąsiada z niepokojem. Aby wysłać wiadomość, zorganizowali „Spotkanie Przyjaźni Młodzieży NRD i Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” we Frankfurcie w dniach od 28 do 30 maja 1977 r. Później gazeta „Neuer Tag” doniosła, że potężna demonstracja na granicy w czasie pokoju zjednoczyła 150 000 socjalistów z obu krajów i wzmocniła „nasze braterstwo”.
40 agentów STASI pracuje w hotelu we Frankfurcie
W tych burzliwych czasach administrację okręgową Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MfS) czekało mnóstwo pracy. Kopie z frankfurckiego oddziału Jahn Authority ujawniają, że liderzy delegacji i wybitni goście mają zostać zakwaterowani w „Hotel Stadt Frankfurt”. Jednak według podpułkownika Stasi Blümela w wewnętrznym dokumencie z 26 maja 1977 r. zarejestrowali się również operatorzy kamer ARD i ZDF, a także dziennikarze z DPA i „Spiegel”. Na rozkaz Stasi hotel „odrzucił przedstawicieli mediów zachodnioniemieckich, ponieważ wszystkie pokoje były zajęte”. Podpułkownik Blümel jest szefem Grupy Roboczej ds. Oceny i Informacji. Ostrzega, że „pogłoski o powstaniu grup zachodnich beatników” są uporczywe wśród młodych ludzi w okręgu Frankfurt. Wielu młodych ludzi deklaruje, że „nawet podróżują do Frankfurtu nad Odrą poza delegacją”. Dyrektorzy szkół z internatem w stolicy dystryktu z ulgą donoszą jednak, że „spotkanie się opłaca, ponieważ otrzymują dodatkowe fundusze na konserwację, naprawy i renowacje, których w przeciwnym razie by nie otrzymali”. W wieloaspektowym planie działania MfS, Departamentu VI (Turystyka), z dnia 20 kwietnia 1977 r., kapitan Stasi Ungibauer określa zadania kontrolne i bezpieczeństwa dla „Hotel Stadt Frankfurt” w kontekście „Spotkania Przyjaźni”. Jednak obecnie „nie ma żadnych oznak, że wróg przeprowadza ataki na hotel”. Ungibauer zakłada jednak, że opozycyjni obywatele NRD coraz częściej próbują skontaktować się z gośćmi hotelowymi i imprezowymi. Dlatego też rozmieszczani są dodatkowi agenci Stasi, aby zapewnić bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne hotelu. Ponadto istnieje sieć nieoficjalnych pracowników (IM) we wszystkich obszarach obiektu – od recepcji po bar. Liczba ta odpowiada „bieżącym potrzebom w zakresie bezpieczeństwa”. Personel miał być „konspiracyjnie kontrolowany w taki sposób, aby zapobiec prowokacjom i atakom na delegacje przebywające w hotelu”. Z akt Stasi wynikało później, że spośród prawie 160 pracowników hotelu ponad 40 pracowało dla Państwowej Służby Bezpieczeństwa. Plan operacyjny Stasi dotyczący wyjazdu delegacji polskiej partii 29 maja 1977 r. przez przywódcę SED Ericha Honeckera był również logistycznie genialnym osiągnięciem. Czterdziestu agentów Stasi w cywilnych ubraniach „utrzymywało ruch ludzi pod kontrolą” w pobliżu Mostu Pokoju. Kolejnych ośmiu w mundurach wzmocniłoby odprawę pojazdów oraz wjazd i wyjazd pieszych.
Tysiące obywateli NRD śledziło wydarzenia w Polsce .
Pod koniec lat 70. tysiące obywateli NRD z nadzieją śledziło to, co działo się w sąsiedniej Polsce. Przywódcy SED coraz bardziej próbowali zerwać wszelkie kontakty z Polską i nazwali wydarzenia w sąsiednim kraju w 1980 r. „niebezpieczną kontrrewolucją”.
Nic dziwnego, że instrukcje administracji okręgowej MfS oznaczone jako „Informacje poufne” stają się coraz bardziej obszerne. 26 sierpnia 1980 r. major Stasi Heydel w tajnym dokumencie żąda „oczyszczenia” urzędników z Frankfurt Semiconductor Works (HFO), którzy właśnie wrócili z podróży służbowej do Polski. Kapitan MfS Geister ma sporządzić „przegląd osób z raportu operacyjnego”. Niewątpliwie chodzi o pracowników HFO z Polski. Później przydzielono jej IM Engel. A kolega Geistera, porucznik MfS Bautz, ma przygotować rozmieszczenie IMK Susanne „w celu zebrania informacji o sytuacji wśród pracowników fabryki mebli w Zielonej Górze”. Ma ona „osobiste kontakty z osobami na wpływowych stanowiskach”. IMK: Skrót oznacza Nieoficjalnego Pracownika do Zabezpieczenia Konspiracji i Łączności. Stan wojenny wprowadzony z powodu Solidarności Kapitan Geister został również przydzielony do „opieki” nad Biurem Parafii Katolickiej we Frankfurcie na zasadzie dowodzenia. Z perspektywy Stasi było to „punkt kontaktowy dla obywateli i duchowieństwa polskiego, a także obywateli Republiki Federalnej Niemiec”. IMS Lamm, informator z szeregów Kościoła katolickiego, rzekomo udzielał Geisterowi wsparcia konspiracyjnego. Według kapitana Geistera ze Stasi, w sierpniu 1980 r., oprócz Lamma, trzech innych nieoficjalnych pracowników pracowało dla Horch & Guck, a aż jedenastu w Kościele protestanckim. 13 grudnia 1981 r. reżim komunistyczny w Warszawie zszokował świat: w Polsce wprowadzono stan wojenny, aby opanować ruch wolnościowy Solidarności. „
https://www.moz.de/lokales/frankfurt-oder/mfs-was-stasi-unterlagen-ueber-ein-freundschaftstreffen-in-frankfurt-berichten-50871879.html
Nie ma w tym cytowany artykule wzmianki o delegacji naszej szkoły TŻŚ
i szkoły żeglugi "Karl Meseberg" z Schönebeck w tym spotkaniu młodzieży z końca maja 1977 roku we Frankfurcie nad Odrą.
Zakładając jednak, że jeden z opiekunów delegacji niemieckiej (NRD) był agentem służb specjalnych to jego notatka z tego rejsu powinna znajdować się w Federalnym Archiwum „Gaucka” w Berlinie (Bundesarchiv Stasi-Unterlagen-Archiv).
Czy ma to dzisiaj jakieś znaczenie? Moim zdaniem tylko historyczne tak przy okazji 50-lecia wodowania tego najnowocześniejszego wówczas w żeglugowej Europie statku szkolnego „Westerplatte II”, którego na pewno zazdrościła nam niemiecka i czechosłowacka szkoła żeglugi.
Dodam jeszcze moje prywatne spostrzeżenia:
1.nie było próby pozyskiwania do współpracy z obcym wywiadem.
2.atmosfera tamtych spotkań była przyjazna i serdeczna.
3.byliśmy traktowani jak partnerzy.
Rok później w 1978 roku odbyliśmy kolejny międzynarodowy rejs „Westerplatte II” tym razem do czechosłowackiej szkoły żeglugi w Děčín'ie nad Łabą z dwukrotnym „przystankiem” w Schönebeck'u ….
Napisałem ten artykuł ponieważ pamięć jest ulotna, a ja jestem jednym z dwóch ( oprócz pana Eugeniusza Ł.) żyjących członków załogi „Westerplatte II” z 1977 roku w skład, której wchodzili:
• Kapitan Józef Bąk (Bonk)
• drugi Kapitan Stanisław Partyka
• mechanik Aleksander Łukasik
• elektryk Eugeniusz Łożyński
• bosman Józef Węgrzyn
• kucharka Rozalia „Róża” Pawłowska
• przedstawiciel TŻŚ inż. Marian Szwarc
oraz jak załoga zastępcza:
Kapitan Ryszard Floryn
mechanik Błażej Szega
sternik Leszek Kita
Przygotował na podstawie niemieckich materiałów prasowych:
„Neues Deutschland" i „Märkische Oderzeitung“.
Autorzy zdjęć, które są w moim archiwum nie są mi znani.
Część pochodzi z niemieckich i polskich stronek internetowych.


Absolwent TŻŚ '75
Józef Węgrzyn

 |
Komentarze |
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
|
Oceny |
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?
|
|