Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.
|
|
Prosto z Pokładu nr 199 |
W biuletynie;
1. Jacek Trojanowski prezentuje swój wiersz: „Podaj dłoń…” dedykowany koledze kapitanowi żeglugi morskiej Januszowi Bocewiczowi, który udostępnił obrazy malowane na statku podczas rejsów. Str. 2.
2. Ryszard Sławczyński pisze o dwóch rzekach Odrach i Bogu Wiadrusie oraz o zwyczajach marynarzy odsrzańskich. Str. 3 – 10.
3. MIROSŁAW RAJSKI wyjaśnia działanie silnika okrętowego: SULZER TYPU Z40/48 i podaje adres (link) do swojego art. „Rzeka Detroit River, USA/Kanada”. Str. 11 i 12.
4. „Port czyli centrum logistyczne” dr Jan Pyś wykłada czym jest „port”. Str. 13 – 19.
5. Janusz Fąfara przypomina powódź z 1997 r.: KU PAMIĘCI WIELKIEJ WODY. Str. 20 – 23.
6. Andrzej Podgórski o klasyfikacji ODW: KLASYFIKACJA, REKLASYFIKACJA CZY DEKLASYFIKACJA? Str. 24 – 34.
7. Witold Szabłowski wspomina Chrystiana Knolla redaktora „Binnenschifffahrt” oraz sygnalizuje o sytuacji w żegludze śródlądowej na zachodzie EU. Str. 35 – 37.
8. Józef Węgrzyn martwi się polskim szkolnictwem marynarzy śródlądowych i porównuje do niemieckiej szkoły zejmanów. Str. 38 – 59.
9. Marek Zawadka pływa po Tamizie w Londynie. Str. 60 – 73.
10. Władysław Wąsik pyta się o transport towarów Odrzańską Drogą Wodną i profesorów o renaturyzację Odry. Str. 74 – 77.
11. Kapitan Nemo ma propozycję w sprawie mediów i ulicy. Str. 78 – 80.
Biuletyn w formacie PDF do pobrania pod adresem: Link |
O dwóch rzekach Odrach |
Artykuł o Odrze, który ukazał się w tym tygodniu w piśmie literacko-kulturalnym "Pro Libris" w Zielonej Górze. Staram się rozpropagować wiedzę o Odrach płynących w Europie i ich dziedzictwie kulturowym. Ryszard Sławczyński
Poniżej link do artykułu:
Link |
Dzień Marynarza Rzecznego 2024 |
Dzień Marynarza Rzecznego 2024
wydarzenie, które ma swoje korzenie w historii polskiej żeglugi śródlądowej!
Wrocław jest miejscem, gdzie od lat odbywają się te uroczystości.
|
Koncert zespołu "szpetni" pt.: "Spowiedź podrywacza" |
"Spowiedź podrywacza" to muzyczna opowieść młodego mężczyzny szukającego miłości swojego życia: historia przewrotna, pełna anegdot, ale i lirycznych chwil. Wybrane piosenki i teksty literackie stały się dla nas pretekstem do przedstawienia skomplikowanych relacji i niejednego miłosnego zawodu.
Zespół "szpetni" otrzymał w 2023 roku Nagrodę Specjalną ufundowaną przez Klubu Muzyki i Literatury podczas II Ogólnopolskiego Festiwalu Romana Kołakowskiego we Wrocławiu. Link
Piosenki z doskonałymi tekstami poetów polskiej piosenki: Jerzego Jurandota, Mariana Hemara, Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory; tworzą historię, która wywołuje uśmiech, łzy wzruszenia i nostalgię.
|
Canticum Theatrum Koncert urodzinowy Romana Kołakowskiego |
Organizator: Strefa Kultury Wrocław
Data: 22.06.2024
Godzina: 18:00
Wstęp: biletowany
Kup bilet: Link
Cena biletu: 40 zł (normalny), 30 zł (ulgowy)
Miejsce wydarzenia: Impart Centrum, ul. Piłsudskiego 19
Dzień przed koncertem tj. 21 czerwca w Impart Centrum odbędą się przesłuchania konkursowe III edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Romana Kołakowskiego. Wybrani laureaci zaprezentują się na koncercie galowym. To już tradycja, że właśnie podczas finału, który w tym roku również odbędzie się przy Piłsudskiego 19, wystąpią najlepsi konkursowicze. Celem wydarzenia jest popularyzacja dorobku Romana Kołakowskiego, promocja uzdolnionej młodzieży, aktywizacja oraz wsparcie i integracja środowiska artystycznego, w szczególności młodych ludzi, wzajemna inspiracja i wymiana umiejętności.
W koncercie wystąpią: Bartłomiej Wiater, Damian Łukawski, Leszek Zduń, Dominika Dobrosielska, Adrianna Górka, Agata Grześkiewicz, Agata Klimczak- Kołakowska, Lilit Minasyan, Monika Szomko oraz zespół muzyczny, w którego skład wchodzą: Grzegorz Bukowski, Mateusz Dwornik, Mateusz Maniak, Szymon Chudy.
Agata Klimczak
Zapraszamy bardzo serdecznie na koncert galowy oraz do udziału w Festiwalu!
Waldemar Rybicki
To już V koncert poświęcony naszemu absolwentowi Romanowi Kołakowskiemu. Kolejny raz jako Stowarzyszenie jesteśmy fundatorem jednej z głównych nagród. Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy pamiętają i cenią twórczość Romana. |
Spotkanie rocznika 1974 |
Koledzy Absolwenci 1974. Niżej podpisany oraz Zbyszek Toporowicz podjęliśmy się niewdzięcznego zadania jakim jest organizacja spotkania naszego rocznika z okazji 50 lecia ukończenia Szkoły.
Wstępna propozycja to wrzesień, spotkanie z noclegiem. Usprawiedliwienia typu chora teściowa, nie żyję, mam zaplanowaną operację, mam chorą wątrobę nie będą honorowane.
Dalsze szczegóły czyli konkretna data, miejsce, koszt będą wymyślane.
Na razie najważniejsze żebyśmy ze Zbyszkiem mieli informację, czy w ogóle warto wypruwać sobie flaki dla kilku osób. Dlatego kto zapozna się z tym wpisem i uzna, że warto ostatni być może raz w życiu spotkać się z Przyjaciółmi z klas A, B, i C matura 1974 niech rozpuszcza wici po całym świecie i okolicach i niech zapodaje, żeby zainteresowani wpisywali się na mój mail 📩 kamrowiec@poczta.onet.pl z podaniem kontaktu zwrotnego (📩, 📞) lub tel. na mój numer 535 717 323, a Zbyszka 501 504 518
⏳ 🏁
Ahoj jak mówią czescy podwodniacy.
Krzysiek 🐜 Mrowiec &
Zbyszek ⛏️Toporowicz
PS Na bieżąco będziemy zamieszczać ze Zbyszkiem listę chętnych, co może zmotywuje niezdecydowanych jak zobaczy na tej liście najserdeczniejszych Kolegów z tamtych lat.
|
ALBATROS - Bożena i Waldemar Rybicki |
Idąc za przykładem Andrzeja Solskiego, pozdrawiam serdecznie, i ulegając namowom Władka zdecydowałem się na opisanie naszej przygody z łódką. Naszej, bo to moja żona Bożenka od dawna marzyła o łódce i od czasu do czasu snuliśmy plany, czasami przeglądaliśmy nawet strony, zwłaszcza holenderskie, ale jakoś tak rozchodziło się to po kościach.
Jestem absolwentem TŻŚ we Wrocławiu spędziłem tam 13 lat. Pięć jako uczeń i osiem jako belfer. Dodając prawie 18 lat szefowania Stowarzyszeniu Absolwentów (nie mam złudzeń, że jestem takim dobrym prezesem, po prostu nikt inny nie chce) to ponad 30 lat związku z naszą Szkołą. Mam za sobą 11 lat na Wiśle, Szkarpawie , Bielinku i w Berlinie na pchaczach Żeglugi Bydgoskiej. Ostatnie ponad 20 lat pracy spędziłem na tzw. Zachodzie z czego ponad 15 kapitanowałem na tankowcach niemieckich, holenderskich i belgijskich. Niestety przygodę z pływaniem zakończyłem przed czasem z powodu ciężkiej choroby. Prawie trzy lata z przerwami pobytu w szpitalu na Szaserów sprawiły, że stałem się potwierdzeniem tezy, że jak pacjent chce żyć, to medycyna jest bezradna. Podobno listonosz jak już przejdzie na emeryturę, to idzie na rajd pieszy. A marynarz kupuje łódkę. Coś w tym jest. Jak już osiadłem na lądzie podjąłem prace jako ekspert w Komisji Technicznej w UŻŚ we Wrocławiu. Dało mi to szansę na dalszy kontakt ze statkami ale przede wszystkim na współpracę ze wspaniałą załogą wrocławskiego Urzędu Żeglugi (pozdrawiam).
Właśnie w ramach tych obowiązków we wrześniu 2020r. znalazłem się na stoczni w Januszkowicach. Podczas chodzenia po stoczni zauważyłem wyróżniający się obiekt.
ALBATROS. Wymalowany nie pasował do szarego (rdzawego) otoczenia. Sporych rozmiarów, wyglądał jak łódź inspekcyjna. Okazało się, że jest na sprzedaż, a prezes stoczni ma klucz. Nie wierzyłem, że stać nas na taki obiekt, ale poprosiłem o klucze. To był poniedziałek, w środę przyjechaliśmy z żoną, a w piątek spisaliśmy umowę.
Tu zaczęły się schody. Wiedziałem , że sam go do Wrocławia nie sprowadzę. Za duży, nie znany, nie było mowy o samodzielnej nawigacji. A do tego, no cóż. Pływałem po całej Europie, od Vlisingen do Bazylei , mam patent na cały Ren, ale na Odrze byłem raz na statku szkolnym w 1976 roku . Na szczęście mój przyjaciel Mariusz, ówczesny dyrektor Wód Polskich we Wrocławiu, wcześniej dyrektor Urzędu Żeglugi, a przede wszystkim kapitan, jak tylko się dowiedział o moim zakupie, a okazało się, że znał Albatrosa, zaproponował mi pomoc. Pomoc polegała na tym, że przez półtora dnia rejsu do Czernicy potrzymałem sobie ster jakieś 12 minut.
Łódź od chwili zakupienia nadawała się do pływania, jednak bardzo długo nieużywana wymagała pewnego doposażenia raczej, niż napraw. Opis techniczny i wyposażenie, które podaję, to stan po naszym wkładzie. ALBATROS ma stalowy kadłub, 12 m długości, 3 m szerokości, 0,85 m zanurzenia. Silnik 95 kM, dwie płetwy sterowe. Jest bardzo wygodnym stateczkiem (tak go nazywają na śluzach) idealnym do krótszych rejsów z rodziną i przyjaciółmi – dużo miejsca w kabinie oraz pokład rufowy, gdzie spokojnie może grillować 8 osób- ale i do dłuższych rejsów. Przeważnie pływamy w trójkę tzn. Pani Armator, ja i załogant, czyli nasza sunia FIGA. Chociaż bardzo lubimy zatrzymywać się w marinach i miejscach postoju, to praktycznie jesteśmy samowystarczalni. strony wody nie ma chyba sobie równych w całym kraju. Kilka razy byliśmy w Brzegu i Opolu, korzystając z gościnności prowadzących marinę w Brzegu. Często też gościmy w Urazie. W 2022 roku dopłynęliśmy do Nowej Soli. Dla miejscowej mariny ALBATROS okazał się za duży, ale ugościł nas prezes stoczni. W tym rejsie staliśmy też w Ścinawie, gdzie mieliśmy okazję poznać pana Henryka. Wspaniała postać. Kontynuator odchodzącego zawodu strażników wodnych, Dobry Duch Odry Od Malczyc do Głogowa. W Głogowie polecamy prowadzoną przez młodych woprowców marinę w starym Porcie Zimowym na 395 km Odry. W 2022 Roku wybraliśmy się do Berlina. Plan był taki, żeby w tamtą stronę popłynąć przez podnośnię w Niederfinow, a wrócić przez EHS. Rejs zaplanowany na 3 tygodnie zajął nam ponad 2 miesiące. Jak powszechnie wiadomo w Odrze nie ma wody, albo jest jej za dużo.
Przerobiliśmy oba stany. W dół czekaliśmy na wodę tydzień w Malczycach i 10 dni w Cigacicach. O podnośni musieliśmy zapomnieć, w Słubicach było 30 cm wody. Kiedy jakimś cudem udało nam się dotrzeć do EHS, to myślałem, że będę całował bramę śluzy. Droga do całej Europy otwarta. Nam wystarczył – póki co-Berlin. Super nawigacja przez kanał, jeziora i Szprewę. Dość późno dotarliśmy do zarezerwowanego nam przez uprzejmych policjantów z WSP miejsca w marinie. Wzbudziliśmy nieoczekiwane uznanie w oczach właścicieli "wypasionych" jachtów, że przy silnym wietrze bez problemu wpasowaliśmy się w wąskie stanowisko między nimi, a uznanie wzrosło, gdy zobaczyli, że nie mamy bugiego, co u nich jest standardem na dużo mniejszych łodziach. Odwiedził nas tam mieszkający w Berlinie nasz przyjaciel Witek Szabłowski. Na drugi dzień samochodem przyjechał syn z żoną i razem zwiedzaliśmy stolicę Niemiec od strony wody. Niezapomniane przeżycie. Na powrocie znowu 2 tygodnie postoju w marinie w EHS żeby zjechać na Odrę i drugie tyle w Cigacicach, by ruszyć – tym razem pod silny prąd – do Wrocławia. Łódź dzielnie zniosła trudy rejsu, co pozwala nam czynić plany następnych eskapad. Bożenka prowadzi profesjonalnie Dziennik Pokładowy i Kronikę ALBATROSA. W Kronice mamy zdjęcia i wpisy wszystkich, którzy z nami pływali, czy choćby odwiedzili nasz pokład. Każde takie odwiedziny sprawiają nam ogromną przyjemność. Wspomniałem, że żona lubi nasz stateczek i sprawia Jej dużą przyjemność nasze pływanie. Bardzo mnie to cieszy. Nie jest to standard. Mam kolegów, którzy musieli sprzedać łódkę, bo nie mieli z kim pływać. Pozwolę sobie przytoczyć tu pewną anegdotę o osobie powszechnie znanej w naszym środowisku, naszym profesorze Jurku Bartoszku. Jurek miał przerobioną omegę i pływał nią z żoną przez kolejne wakacje po całej Polsce. Kiedyś siedzieliśmy w ogrodzie obok wyciągniętego już na ląd kadłuba, a Jurek opowiadał o rejsach w dość spartańskich warunkach.
- miałeś szczęście, że żona podzielała Twoją pasję, że to pływanie sprawiało Jej radość – pozwoliłem sobie na zachwyt. Na co Jurek odrzekł: - przestań. Jak po 9-ciu latach wyciągnąłem omegę już całkiem na brzeg, to Jasia mi powiedziała, że Ona tego nigdy nie lubiła.
No cóż małżeństwo to sztuka poświęcania się. Oni są pięknym przykładem. Jurek z żoną pływali z nami, a ster ALBATROSA był ostatnim za jakim w swojej ziemskiej nawigacji stał Jurek.
Nie mamy wątpliwości , że kupno ALBATROSA to była dobra decyzja. Waldemar Rybicki Armatorzy „ALBATROSA” Bożena i Waldemar Rybiccy przy nabrzeżu Dunikowskiego Albatros w Ścinawie ABATROS
|
WIECZNA WACHTA - TADEUSZ ROMAŃCZYK |
Z przykrością informujemy, że zmarł Tadeusz Romańczyk absolwent TŻŚ z 1966 r. - wieloletni pracownik Żeglugi na Odrze. Po zdaniu matury podjął pracę w Żegludze na Odrze, początkowo pływał jako asystent, następnie za kapitana na pchaczach. Był wszechstronnym sportowcem, uprawiał narciarstwo i żeglarstwo, świetnie pływał, lubił się popisywać skokami do wody . Podjął studia na AWF, które ukończył i awansował na kierownika działu socjalnego. Uruchomił ośrodek sobotnio – niedzielnego wypoczynku w Maniowie na wyrobisku po wydobyciu kruszywa, a po uruchomieniu zbiornika w Mietkowie utworzył bazę z żaglówkami na tym akwenie. W zimie organizował wyjazdy na narty do Sokolca, Rzeczki, Karpacza lub Szklarskiej Poręby z noclegiem w Sosnówce w Ośrodku kolonijnym. Organizował wczasy dla rodzin na koszarkach w Dziwnowie. Po sprzedaży koszarek zakupił obiekt w Ustce, gdzie uruchomiono pensjonat dla pracowników ŻnO. Tadeusz miał smykałkę do majsterkowania, był tzw. ”złotą rączką” , naprawiał pralki, lodówki kuchenki i robił to profesjonalnie, że po zmianach ustrojowych uruchomił własną firmę i świadczył usługi dla mieszkańców Wrocławia w tym zakresie. Był osobą towarzyską i wesołą, lubił współzawodnictwo, chętnie brał udział w różnego rodzaju zawodach, najbardziej cieszyła go jazda na nartach, jego ulubionym stokiem do jazdy na nartach była „ściana” na trasie ze Szrenicy w Szklarskiej Porębie! Straciliśmy dobrego fachowca, sprawnego organizatora, dobrego ojca rodziny i kochającego dziadka swoich wnuków. Rodzinie i Jego najbliższym składamy wyrazy głębokiego współczucia!
CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!
Kapituła Bractwa Mokrego Pokładu
Zarząd Stowarzyszenia TŻŚ
Pogrzeb odbędzie się na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu w dniu 17 maja (piątek)2024 o godz. 15,00.
|
OSTATNIA DROGA JANA MUZYKI |
Ostatnia droga Jana Muzyki. Nauczyciela z T Ż Ś. Niech odpoczywa w spokoju. Zachowamy go we wdzięcznej pamięci.
|
|